List do świętego Mikołaja

Jeśli nie wiesz, czego chcesz, to tego nie dostaniesz. Tę prostą prawidłowość zna każde dziecko. Dlatego maluchy z taką ekscytacją rysują lub piszą listy do świętego Mikołaja. A co z nami, dorosłymi?

Pamiętasz to uczucie ekscytacji, które towarzyszyło Ci w dzieciństwie, gdy zasiadałeś przed kartką, by napisać list do świętego Mikołaja, czyli narysować i opisać swoje marzenia?

Mnie święty Mikołaj obdarowywał paczkami pod poduszką, sam wybierał, co dla mnie będzie dobre i…cóż, często się mylił, bo wybierał słodycze. Z dietetyczno-zdrowotnego punktu widzenia katastrofa.

Za to do moich synów przychodził po południu, w eleganckim stroju, z dużym worem prezentów, które wcześniej sobie wymarzyli i wyrysowali w listach. Pamiętam, ile radości sprawiało mi czytanie tych zapisków oraz kupowanie podarków. Obaj chłopcy starannie przygotowywali swoje listy do świętego. Rysowali, co chcą i opisywali czemu to ma służyć. Coś do zabawy, coś do nauki, coś pożytecznego, coś dla całej rodziny.

Dziś moi synowie są już dorośli, ale listy do świętego Mikołaja – w nieco innej formie – zostały ze mną jako ćwiczenie szkoleniowo-mediacyjne.

Zachęcam moich klientów podczas mediacji oraz indywidualnych spotkań mentoringowych, by przyjrzeli się swoim marzeniom i pragnieniom, pisząc list do świętego Mikołaja, mając pewność, że istnieje i naprawdę spełni to, o co proszą.

Gdybyś mógł poprosić św. Mikołaja o coś, na czym Ci szczególnie zależy, mając pewność, że spełni te życzenia, to co by to było?

  • Możesz poprosić tylko o pięć rzeczy, a jak już je nazwiesz i wymienisz, uporządkuj je od najważniejszej do najmniej ważnej. Po prostu Mikołaj przeliczył się z wydatkami i na wszystko nie starczy mu pieniędzy. Dzięki temu łatwiej będzie Ci określić hierarchię swoich potrzeb i wartości. To wersja nr 1 ćwiczenia.
  • Możesz poprosić tylko o trzy rzeczy, a kolejność nie na znaczenia. Każda rzecz jest dla Ciebie ważna, istotne jest to, by ją sobie uświadomić, nazwać i wypowiedzieć głośno. To wersja nr 2 ćwiczenia. Klientom jest łatwiej wypowiedzieć swoje życzenia, gdy nie muszą ich wartościować, za to stworzenie hierarchii, pozwala więcej odkryć.

Sam zdecyduj, która wersja wydaje Ci się bardziej przyjazna i wspierająca. Niezależnie od tego, co wybierzesz, zapisz swoje życzenia w zeszycie, dzienniku, pamiętniku i spójrz na to, co napisałeś. Wracaj do tych zapisków.

Napisanie listu do świętego Mikołaja to droga do samego siebie, swoich prawdziwych potrzeb i swoich wartości.

Staje się to możliwe, dzięki uruchomieniu wyobraźni i otwarciu się – ponownie – na swoje marzenia. Wielu dorosłych boi się jednak marzyć i rozmawiać o swoich marzeniach.

Prośba o wyobrażenie sobie, że św. Mikołaj istnieje naprawdę i spełni nasze życzenia, jeśli je wypowiemy głośno wywołuje zakłopotanie na twarzy moich rozmówców.

„Hello, jesteśmy dorośli! Święty Mikołaj przecież nie istnieje. Rozmawiajmy normalnie…”

„Bardzo proszę, zależy mi, by poznać Twoje życzenia” – uśmiecham się nieśmiało i od tej pory nic nie mówię, dając rozmówcy czas na zastanowienie, refleksję, zebranie myśli. Pracuję ciszą… Uwielbiam to.

Chcę świętego spokoju

Wtedy najczęściej pada życzenie pierwsze. „Chcę mieć święty spokój”. To charakterystyczne, ale niemal wszyscy chcą spokoju i nie wiedzieć czemu, ‘świętego spokoju”. To pokazuje:

  • w jak rozbieganym świecie żyjemy,
  • ile się w naszym życiu dzieje,
  • jak bardzo nam to ciąży
  • jak bardzo brak nam pomysłu, by to zmienić.

Jednak już przy drugim życzeniu padają słowa naprawdę ważne.

  • Chcę nie czuć tego bólu, który czuję, gdy słyszę śmiech dzieci, bawiących się w piaskownicy. Chcę, by mnie to nie dotykało – mówi łamiącym się głosem tata, który od 5 lat nie widział swojego dziecka z powodu ostrego konfliktu z jego mamą, a jeszcze 5 minut wcześniej twierdził, że jest mu już wszystko jedno. Powiedział, co dzieje się w jego duszy. Powiedział co czuje i czego potrzebuje. Trzeciego życzenia nie pamięta, bo ono już nie ma znaczenia, nie jest ważne. Powiedział to, co najważniejsze.
  • Chcę mieć pracę, dobrą relację z synem i nadal robić na złość byłej żonie – wyrecytował jednym tchem inny uczestnik mediacji, po czym zasłonił dłonią usta, jak zawstydzony mały chłopiec. List do świętego Mikołaja otworzył go tak bardzo, że nazwał szczerze swoje zachowania, którym wcześniej zaprzeczał. Przyznał, że ma w sobie dużo złości z powodu sytuacji rodzinnej, w której się znalazł i o którą obwinia żonę.

Gdy już spotkamy się ze swoimi pragnieniami, mówimy szczerze o tym, co siedzi w nas głęboko i czym się z reguły z nikim nie dzielimy.  Może z wyjątkiem psychoterapeuty, jeśli jesteśmy na tyle świadomi, by pójść na terapię, co samo w sobie jest otwierające i bardzo wzmacniające.

Czego potrzebujemy od świętego Mikołaja?

  • Chcę, żeby mój tata mnie zauważył i powiedział, choć jeden raz w życiu – córeczko, jestem taki dumny z tego, co osiągnęłaś.
  • Chcę czuć radość z tego, co robię. Wszyscy mnie chwalą za dokładność i pracowitość, a ja wiem, że można było lepiej.
  • Chcę, by mój mąż okazywał mi bliskość. Ludzie mówią, masz takiego dobrego męża, na loterii go wygrałaś, a ja usycham ze smutku i samotności. On mnie w ogóle nie zauważa.
  • Chcę, by moja żona choć raz potraktowała mnie tak, jak traktuje naszego kota. Poczochrała mnie po włosach, pogłaskała, poprzytulała. Skręca mnie z zazdrości, gdy widzę, jak się nim zajmuje.
  • Chcę, by moje córki wyrosły na silne, niezależne, świadome swojej wartości kobiety. By nie pozwalały swoim mężczyznom traktować siebie tak, jak ja potraktowałem ich matkę.

Tak. Jesteśmy ludźmi, którzy czują i mają prawo do swoich uczuć. Mamy swoje potrzeby i pragnienia, ale nie mówimy o nich głośno. Nie tylko innym, ale też sobie. Nie dopuszczamy ich do głosu.

Staramy się racjonalizować swoje działania, znajdujemy milion uzasadnień dla różnych zachowań, w tym również tych agresywnych (bez krzyku) i przemocowych (bez śladów bicia, za to odciskających się na psychice i pozostawiających głębokie rany), pozbawiających drugiego człowieka elementarnego szacunku. Jako ludzie często się gubimy…

Napisanie listu do świętego Mikołaja pozwoli nam:

  1. spotkać się ze sobą i zrozumieć samych siebie,
  2. przestać obwiniać innych
  3. zamienić tłumaczenie swoich zachowań, błędów i niepowodzeń okolicznościami zewnętrznymi i działaniami innych osób na skupienie się na sobie i swoich zasobach
  4. dostrzec swoje zasoby, mocne cechy, silne auty, unikalne kompetencje i wokół nich budować swoje świadome życie, bez skupiania się na deficytach, bo to droga donikąd
  5. zrozumieć swoje potrzeby i pragnienia, a one są naprawdę ważne i kierują naszymi działaniami
  6. nazwać swoje wartości, bo bez nich, błądzimy jak dzieci we mgle. Każdy z nas ma swoje wartości, ale nie każdy żyje zgodnie z nimi, a to powoduje w nas dysonans, wewnętrzną niezgodę, bunt.

Kim jestem? Co czuję? Czego potrzebuję? Czy żyję zgodnie ze swoimi wartościami? Czy otaczam się ludźmi, którzy są dla mnie najważniejsi? Ile im od siebie daję? Czy mówię im, jak bardzo ich kocham i jak bardzo są dla mnie ważni? Czy poświęcam im tyle czasu, uwagi, energii, ile potrzebują, czy też przekierowuję swój czas i energię na ludzi, którzy dzisiaj ze mną są, a jutro ich nie będzie? Na współpracowników, klientów, kontrahentów, dalekich znajomych, którzy zasypują mnie różnymi prośbami, a ja nie potrafię odmówić, bo nie potrafię stawiać granic, oddzielać tego, co ważne od tego, co nieważne.

Świętuj swoje 80-rodziny!!!

Kogo na nie zapraszasz? Kto jest z Tobą? Kto o Tobie pamięta? Dla kogo jesteś ważny? Co mówi o Tobie ta osoba? Co chcesz, żeby powiedziała o Tobie? Jakie zdanie chcesz usłyszeć z jej ust na swój temat? Pracujesz na to już dziś. Każdego dnia.

To ćwiczenie zaczerpnięte od Stevena R. Coveya z jego znakomitej książki „Siedem nawyków skutecznego działania”. Zawsze mnie porusza zwłaszcza słuchanie odpowiedzi osób, które właśnie wkraczają w karierę zawodową, na przykład aplikantów radcowskich, dla których prowadzę zajęcia rozwojowe; lub są w niej od kilku, kilkunastu lub kilkudziesięciu lat i obawiają się wypalenia zawodowego. To uczestnicy szkoleń.

Wyobraź sobie, że jesteś na warsztatach i poćwicz samodzielnie

Po pierwsze, nazwij swoich 8 najważniejszych wartości i uporządkuj je hierarchicznie, od najważniejszej do najmniej ważnej.

Po drugie, zastanów się, na ile realizujesz w swoim życiu dwie najważniejsze wartości. Czy one są treścią Twojego życia? Czy angażujesz w nie swoją energię? Jeśli wartością nr 1 jest dla Ciebie Rodzina, to ile czasu jej poświęcasz?  Czy twoi bliscy to wiedzą? Czy muszą zabiegać o Twój czas i uwagę, bo ciągle jesteś w pracy? Jeśli wartością nr 1 jest dla Ciebie zdrowie, to jakie działania prozdrowotne podejmujesz każdego dnia. Czy dbasz o sen, ruch, zdrowe odżywianie, spokój wewnętrzny?

Wartości pozwalają nam nie zgubić tego, co najważniejsze. Nie wypalić się zawodowo. Nie zaniedbać rodziny. Nie zgubić więzi emocjonalnej z partnerem lub partnerką. Nie zgubić bliskiej więzi i zaufania w relacji z dzieckiem.

Po trzecie, zadaj sobie kolejne pytanie: Czego będę najbardziej żałować u kresu życia?

Czy na łożu śmierci będę żałować, że nie spędzałem więcej czasu w biurze?

Nieustannie wybieramy sposób spędzania czasu w każdej fazie naszego życia i w poszczególnych momentach. Ponosimy również konsekwencje tych decyzji. Krótkoterminowo – Nie zawsze nam się one podobają, zwłaszcza gdy widzimy rozbieżność między tym, jak spędzamy czas, a tym, co dla nas najważniejsze. Konsekwencji długoterminowych nie widzimy, dlatego warto zadać sobie pytanie o 80-te urodziny.

Po czwarte, świętuj swoje 80-te urodziny. Teraz, gdy już wiesz, co jest dla Ciebie wartością i kto jest dla Ciebie najważniejszy, uruchom swą wyobraźnię. Przenieś się na swoje przyjęcie urodzinowe i wypowiedz zdania, które chcesz usłyszeć na swój temat. Kto jest z Tobą? Co mówią te osoby? Jak się czujesz, słuchając tych słów?

Wyobraźnia, wolna wola i samoświadomość to trzy ogromne atuty w Twoim ręku. Wykorzystaj je.

Uruchomienie wyobraźni, napisanie listu do św. Mikołaja i świętowanie 80-tych urodzin pozwoli Ci poszerzyć swoją świadomość i dokonywać dobrych i wspierających wyborów. A zatem, bierz kartkę, pióro do ręki i pisz…

Więcej na ten temat dowiesz się z podcastu „Wyspa Inspiracji #46 List do świętego Mikołaja ”

Dr Ewa Kosowska-Korniak